Amerykański system HAARP (z ang. High Frequency Active Auroral Research Program), czyli Program Badania Aktywności Zorzy Polarnej przy Użyciu Wysokich Częstotliwości, powstał jako alternatywa dla wykorzystania alaskiego gazu ziemnego, wydobywanego w jego otoczeniu, którego transport do potencjalnego odbiorcy byłby nisko opłacalny.
Zdolny jest przede wszystkim do wytworzenia zorzy polarnej, pełniącej funkcję „wirtualnej anteny”, przekaźnika sygnału urządzenia. Na miejsce budowy urządzeń wybrano teren nieopodal miejscowości Gakona w kanadyjskiej części Alaski.
Geneza dyslokacji systemu na Alasce wynika z faktu, że magnetosfera znajduje się w tym zakątku najbliżej powierzchni Ziemi. Energia czerpana jest z pól Aorth Slope, należących do firmy ARCO (ang. Atlantic Richfield Oil Company), współpracującej z armią USA2 . Oficjalne powstanie projektów datuje się na 13 grudnia 1988 roku, choć przełomowym dniem jest 12 lutego 1990 roku , kiedy rozpoczęły się rozmowy o wprowadzeniu planów w życie.
Prawa własności do ziemi przeznaczonej pod budowę HAARP, jak i samego systemu, należą do Departamentu Obrony (DOD – ang. Department of Defense), jednak za nadzór techniczny i zarządzanie odpowiedzialność ponosi Phillips Laboratory Sił Powietrznych (które prowadzi również badania nad bronią o zastosowaniu kosmicznym – np. toroid plazmowy ) i Instytut Badawczy Marynarki Wojennej, współpracujący z Laboratorium Badawczym Marynarki Wojennej .
Jedna z opinii autorstwa głosi, że: Ten wynalazek charakteryzuje się fenomenalną różnorodnością możliwych sposobów jego rozwinięcia w przyszłości. Jak wspominaliśmy wcześniej, niszczenie, wytrącanie z kursu lub uszkadzanie pocisków czy pojazdów latających może doprowadzić do tego, że (…) rozległe regiony atmosfery uniosą się na niezwykle dużą wysokość, tak aby pociski napotkały niespodziewany i nieprzewidziany opór, który doprowadzi do ich zniszczenia lub wytrącenia z kursu.
Opinia ta jednoznacznie wskazuje na możliwość bezpośredniego wykorzystania projektów dla celów militarnych. Autor stwierdził też, że HAARP może zakłócać nie tylko łączność naziemną, ale też powietrzną i morską. Ma się to dziać poprzez wysyłanie energii w jonosferę, co jak wiemy wywoła zakłócenia.
Tego typu radar może również uszkadzać komputery przeciwnika, śledzić setki obiektów w jednym czasie lub uszkadzać satelity wrogów za pomocą elektronów. Będzie to też stwarzało problem dla lokalnej komunikacji radiowej Alaski i jej niezurbanizowanych mieszkańców. Tymczasem osoby zaangażowane w badania zgodnie stwierdzają, że bezpieczeństwo jest dla nich sprawą nadrzędną i nie mają nic do ukrycia.
Pytanie brzmi: czyje bezpieczeństwo? Nie istnieje żadna niezależna komisja badawcza, kontrolująca wszystkie prace. W przedsięwzięciu nie bierze też udziału żaden specjalista w dziedzinie fizjologii czy biochemii, który mógłby zbadać wpływ działań na organizmy żywe. Zaniepokojeni naukowcy porozumiewają się między sobą w sprawie HAARP i starają się informować władze USA o własnych obawach.
Gdy powyższy problem przedstawiono w Brukseli, okazało się, że większość spośród 60 przedstawicieli 40 różnych krajów w ogóle o tym projekcie nigdy nie słyszała. Jak stwierdził Nick Begich, naukowiec i współautor książki „Angels Don’t Play This HAARP”, wynalazek ten najtrafniej można scharakteryzować jako projekt badawczy dla rozwoju broni naziemnej i technologii Gwiezdnych Wojen .
Na uwagę zasługuje fakt, że Kongres USA zaniechał finansowania tego projektu i jednocześnie unika stosowania samej jego nazwy. 28 kwietnia 1997 r. Sekretarz Obrony USA oznajmił na Uniwersytecie Georgia, że wojna geofizyczna stanowi coraz większy problem i spekulował, że organizacje terrorystyczne mogą posiadać system, mający bezpośredni wpływ na pogodę. Czy to nie jest tak, że Stany Zjednoczone obawiają się broni, którą sami dysponują?
Miejmy nadzieję, że nie, bo to łamałoby nie tylko prawo wojenne, ale i prawa człowieka. Wojsko USA nie może oficjalnie udzielać się w badaniach nad HAARP, gdyż skutkowałoby to złamaniem traktatu o ograniczeniu systemu obrony przeciwrakietowej.
Czy możliwe jest natomiast, by uniwersytety i inne instytucje cywilne współpracujące przy badaniach HAARP nie wiedziały o wszystkich możliwościach jego wykorzystania? Tak, gwarantuje to zarządzenie prezydenta USA nr 12333, które mówi, że rządowi kontrahenci nie muszą wiedzieć, że ich praca wspiera operacje wywiadowcze USA.
Ponadto fale ELF mają to do siebie, że są trudno wykrywalne, w związku z czym doskonale nadają się do operacji, które mają pozostać tajne. Kluczem do wojny geofizycznej jest określenie niestabilnych punktów środowiska naturalnego, w których zastosowanie niewielkiej porcji energii uwolni o wiele potężniejsze siły46 – stwierdza przytaczany już wcześniej Gordon J.F. MacDonald, a nawet najmniej prawdopodobny i najstraszniejszy scenariusz powinien być zawsze brany pod uwagę.
Projekt HAARP, mimo niewinnych, czysto naukowych założeń, może mieć negatywny wpływ na atmosferę, Ziemię i żyjące na niej istoty. Potrafi zmieniać jonosferę, choć nikt nie zna jej granicznej wytrzymałości.
Wszystko co zostało tu opisane, stanowią jedynie przypuszczenia. Jednak należy brać je pod uwagę, jeśli przeprowadza się eksperymenty, z wykorzystaniem tak dużej ilości energii, tym bardziej wtedy, kiedy przewiduje się ich negatywny wpływ na życie ludzi i środowisko, w którym funkcjonują. Na podstawie wcześniejszych testów tego typu, jak np. „moskiewski sygnał” czy „rosyjski dzięcioł”, możemy określić przypuszczalne uboczne efekty badań, przy czym należy pamiętać, że od tamtego czasu nauka znacznie się rozwinęła, poszła na przód.
Strach pomyśleć, jak bardzo zostały udoskonalone poprzednie systemy. Czy HAARP może posłużyć jako broń XXI wieku? Zapewne tak, lecz to, czy tak się stanie, zweryfikuje czas. Na zakończenie warto przytoczyć słowa amerykańskiego astronoma Carla Sagana, które idealnie pasują do sytuacji panującej w dzisiejszym świecie:
Stworzyliśmy globalną cywilizację, w której najważniejsze elementy są zupełnie zależne od nauki i technologii. Urządziliśmy ją tak, by niemal nikt nie rozumiał nauki ani technologii. To przepis na katastrofę. Może uda nam się z tym jakiś czas wytrzymać, ale prędzej czy później, ta mieszanka wybuchowa ignorancji i władzy wybuchnie nam prosto w twarz .
Jeden komentarz
w Polsce jest LOFAR – odpowiednik haarp