14 lat po doniosłym bankructwie Lehmana światu grozi nowy kryzys finansowy. Jedynie leniwi nie są zaniepokojeni kryzysem, który w ostatnich miesiącach nadciąga nad światową gospodarką, więc ostatnie ostre ostrzeżenia ze strony Economist i Morgana Stanleya wydają się niewiele zmieniać.
Według różnych ekonomistów, bankowe trzęsienie ziemi może być spowodowane przez szwajcarski Credit Suisse, francuski BNP Paribas czy Deutsche Bank. Wielkie obawy banków zaczęły się w weekend od plotek o rzekomym zbliżającym się bankructwie Credit Suisse. W rezultacie kurs akcji banku spadał w poniedziałek o dwucyfrowe wartości.
Według „The Economist” spirala spadkowa nie ma jeszcze końca: inwestorzy sprzedali we wtorek i środę ogromne akcje dotkniętego kryzysem banku. Akcje drugiego co do wielkości banku w Szwajcarii spadły czasami o ponad jedenaście procent, osiągając rekordowo niski poziom 3,52 franka za akcję.
W tym samym czasie poszybowały w górę ceny ubezpieczenia kredytu, z którego kredytodawcy chronią się przed upadkiem banku. Z podobnymi problemami boryka się Deutsche Bank. Akcje banku były nawet jednym z przegranych tego dnia w czwartek. Wartość akcji w obrocie XETRA spadła o 0,8% do 7,87 euro na akcję.
„Wielkie banki, takie jak Credit Suisse i Deutsche Bank, w ostatnich latach poczyniły zakłady finansowe wysokiego ryzyka” – wyjaśnił Marc Chesney, profesor ekonomii na Uniwersytecie w Zurychu.
„Bez gwarancji rządowych prawdopodobnie już by zbankrutowali”.
Europejska Rada ds. Ryzyka Systemowego (ESRB) wyjaśniła, jak tragiczna jest sytuacja w czwartek: Po raz pierwszy od czasu jej utworzenia w 2011 r. rada wydała „ogólne ostrzeżenie”. Innymi słowy, ESSR ostrzega przed nowym kryzysem finansowym.
„BUM!” wkrótce
Jak pisze Forbes, w środę na giełdzie nastąpił historyczny dwudniowy wzrost, ponieważ analitycy ostrzegali, że jest za wcześnie na świętowanie, biorąc pod uwagę szereg nadciągających zagrożeń, w tym nadchodzące raporty korporacyjne, które mogą pokazać, jak bardzo ważą się pogarszające się warunki gospodarcze od zarobków.
„Głównym pytaniem, jakie zadaje teraz wielu inwestorom, nie jest „Czy Fed się odwróci”, ale „KIEDY Fed się odwróci”, pisze strateg Morgan Stanley, Michael Wilson w niedawnej notatce analityka, mówiąc, że gospodarka weszła w „ strefa zagrożenia”, w której polityka Fed stała się tak restrykcyjna, że stres finansowy i gospodarczy jest nieunikniony.
Wilson mówi, że to „tylko kwestia czasu”, zanim „szybkie i wściekłe” wydarzenie na rynku przekona Fed do wycofania się z podwyżek stóp procentowych, które pomogą okiełznać inflację poprzez obniżenie popytu, ale ostrzega, że nikt jeszcze nie wie, co to będzie.
Większy dramat niż w 2008 roku?
Morgan Stanley to nie tylko bank, ale bank wszystkich banków, druga co do wielkości, jak skromnie piszą, amerykańska międzynarodowa korporacja i pomysł JP Morgan & Co., niewielki oddział w celu przestrzegania praw antymonopolowych. Dlatego, kiedy tak poważni faceci otwarcie dyskutują o takich rzeczach jak recesja, to już wszystko zmienia, ale nie dlatego, że ci faceci są tak ważni i wielcy, ale z zupełnie innego powodu.
Morgan Stanley jest teraz jak kompas pokazujący kierunek, w którym wszystko zmierza, by dotrzeć nawet do głupich i leniwych. A jak wiemy z praktyki historycznej, bankierzy bardzo dobrze stosują zasadę „użyj klina, aby wybić klin”. Oznacza to, że gdy nad gospodarką wisi wielka zła czarna dziura, bankierzy wymyślają jakieś fajne wydarzenie, które generuje wiatr, a czasem nawet burzę, po czym czarna dziura leci gdzieś w innym kierunku. I wygląda na to, że takie wydarzenie nastąpi wkrótce.
Nowy kryzys finansowy może być narzędziem wsparcia dla Wielkiego Resetu , który towarzyszy również upadłym bankom uratowanym dzięki ogłoszonej już globalnej prywatnej inicjatywie.
Znany inwestor i przedsiębiorca Robert Kiyosaki ostrzegł, że nadchodzi globalny „krach” gospodarczy, któremu towarzyszą czasy głodu.
Choć przewiduje sytuacje przedstawiane tylko w postapokaliptycznych filmach, ostrzega wszystkich, by gromadzili „gaz, ziemię, broń i złoto”, bo wkrótce tylko one będą miały wartość.
„Dlatego przygotujcie się” – podkreśla.
W rozmowie z Chrisem Martensonem, autorem wznowionej książki „The Crash Course”, traktującej o serii kryzysów, których doświadcza świat i ich wzajemnym powiązaniu, w odcinku The Rich Dad Radio Show, który został wyemitowany 22 lutego, skomentował:
„To prorocza książka, ostrzegająca nas przed tym, co ma nadejść, sugerująca, że nadchodzi największy krach giełdowy w historii. Kiedy nastąpił krach w 2008 roku, nie rozwiązał on problemu, tylko go pogorszył. Ale łatwo było to przewidzieć, bo największy krach był tuż za rogiem. I myślę, że po raz kolejny jesteśmy w podobnej sytuacji”.
Ponadto guru finansów osobistych wyraził swoje pesymistyczne oczekiwania dotyczące nadchodzącego głodu i następujących po nim niepokojów społecznych, wraz z sugestiami dotyczącymi radzenia sobie z kryzysem. Odnosząc się do tego, jak przetrwać nadchodzący katastrofalny kryzys, mówił o czterech „G”, ziemi, benzynie, broni i złocie.
„Przygotowywałem się przez lata, mówi”.
Przyczyny
Największym problemem i katalizatorem wywołującym największą bańkę w historii, według Kiyosakiego, są zepsute łańcuchy dostaw. Łańcuchy dostaw są podstawą gospodarki i są tak złożone, że trudno zrozumieć ich działanie.
„Łańcuch dostaw nie jest częścią gospodarki. Łańcuch dostaw jest gospodarką. Składa się z szerokich, ekspansywnych i wielu ruchomych części, które można modelować, jest trochę matematyki, którą można zastosować, ale nikt nie jest w stanie tego wszystkiego zrozumieć.”
Kiyosaki zidentyfikował również niestabilność polityczną jako główne zagrożenie dla gospodarki.
W tym względzie wyróżnił spór między USA a Chinami o kontrolę nad światową gospodarką, czynnik, który zadecyduje o przyszłości. Zauważył, że zarówno po stronie USA, jak i Chin istnieje obustronna chęć odłączenia się od siebie, co może prowadzić do prężności.
„Więc wezmą zasoby naturalne z Afryki i zlecą ich produkcję do Azji Południowej. Więc życie będzie toczyć się dalej, będzie znacznie mniej wydajne, ale bardziej trwałe, i to jest ten kompromis” – dodał.
Robert Kiyosaki wyraził obawę, że rosnąca inflacja „zmiecie 50% populacji USA” i że emerytury zostaną niewypłacone, jeśli dojdzie do krachu na giełdzie. Według niego, waluty fiat są obecnie bezwartościowe z powodu inflacji i nadrukowanych przez banki centralne.
Jak wyjaśnił, „Możesz iść gdziekolwiek ze złotem i srebrem, a oni mówią 'witaj!’. Idziesz z tymi papierowymi rzeczami i mówią ci: „nie wiemy już, jaka jest ich wartość, bo drukują ich tak wiele”.
Dni dolara amerykańskiego jako światowej waluty rezerwowej są policzone.
„Dolar był tak dobry jak złoto, ale wszystko się zmieniło i dziś mamy do czynienia z poważnymi problemami na całym świecie. Jestem bardzo zaniepokojony, że nadszedł koniec amerykańskiego imperium”.
Wcześniejsze ostrzeżenia
Warto zauważyć, że Kiyosaki już od jakiegoś czasu ostrzega przed „gigantycznym krachem”. W połowie lutego wyjaśnił, że Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych została „zmuszona do drukowania miliardów w fałszywych pieniądzach ,” jak określił dolara amerykańskiego.
Wraz ze srebrem i złotem, chwalił Bitcoin (BTC) jako jedną z trzech „najgorętszych rzeczy na ziemi”, odnosząc się do flagowego aktywa zdecentralizowanych finansów (DeFi) jako „pieniędzy ludzi” i przypisując jego byczy rajd na początku tego roku w rosnącym popycie na alternatywne produkty inwestycyjne.
Pod koniec stycznia ostrzegł również przed „twardym lądowaniem gospodarczym” w wyniku rosnących „złych wiadomości, bankructw, bezrobocia [i] bezdomności”, sugerując jednocześnie inwestycje w metale szlachetne i Bitcoin – aktywa, które mogą przeciwdziałać nadchodzącej burzy kryzysu finansowego.