Wielu z nas myśli, że apokalipsa to koniec świata, śmierć świata w ogóle. Wielu umiera, ale nie wszyscy. Apokalipsa to znana ludziom zmiana porządku życia i oczywiście towarzyszące tej zmianie wstrząsy. Innymi słowy, nazywamy to dziś „zmianą porządku technologicznego”. Oczywiście nie tylko technologiczne, ale także kulturowe i ideologiczne, codzienne, dzień po dniu.
W historii ludzkości było wiele apokalips. Gdyby jakiemuś Europejczykowi z XIII-XV wieku pokazano, jak będzie funkcjonował jako robotnik w fabryce dwieście lub trzysta lat później, podczas „rewolucji przemysłowej”, uznałby, że jest martwy i znajduje się w piekle. Oczywiście dotyczyło to nie tylko Europejczyków
Nawiasem mówiąc, w finale filmu „Apocalypto” Mela Gibsona, tego samego reżysera, który nakręcił „Pasję”, ocaleni bohaterowie – matka, ojciec i dziecko – udają się do lasu. Czy przeżyją? Kto wie. Ale przynajmniej byli na tyle sprytni, by spróbować uciec.

Tak więc na powyższym rycinie ludzie kpią z Jana Apostoła, który przewidział kolejną apokalipsę. Nie uwierzyli mu, a ponieważ „przekazał złe wieści”, pozbawiając tym samym ludzi spokoju i pozytywnego postrzegania otaczającej ich rzeczywistości, postanowili się na nim zemścić – i to najokrutniej, jak to tylko możliwe. Na pewno krzyczeli do niego coś o „teorii spiskowej” i „kapeluszu z folii aluminiowej”, nie wiemy, jak to się nazywało w I wieku od Narodzenia Chrystusa.
Teraz oczekujemy kolejnej zmiany w porządku technologicznym. W rezultacie ludzie staną się nie kapryśni, ale posłuszni; nie będą potrzebować praw – i tak jest ich tak dużo, że nikt ich tak naprawdę nie rozumie, nie będą potrzebować moralności – sztuki odróżniania dobra od zła, ale co z resztą?
Co więcej, zło będzie zakazane i niedostępne, a podążanie drogą dobra bez alternatywy będzie łatwe i wygodne – za pomocą rankingu społecznego, biometrii, cyfrowych pieniędzy i innych „korytarzy możliwości”.
Ale ludzie nie rozumieją swojego szczęścia, a najgłupsi i najgłupsi ludzie widzą w tym nawet oznaki nadejścia królestwa Antychrysta. Dlatego trzeba ich „zachęcać”, lekko pchać w przyszłość. Jak?
Świadomość nie działa. Lenistwo, chciwość, głupota i strach działają. Najlepszy jest strach. Na przykład strach przed chorobą i głodem. Tu z pomocą przychodzą „jeźdźcy Apokalipsy”: wojna, głód, choroby i śmierć.
Pierwszy jeździec apokalipsy XXI wieku, który przybył do naszego świata, nazywa się „katastrofą klimatyczną”. Wcześniej nazywano to „globalnym ociepleniem” , ale potem trochę to zmieniono. I możesz zrozumieć, dlaczego. Bo np. w ostatni piątek, 4 sierpnia 2023 r., w południowych Niemczech pracowały pługi śnieżne.
To jest miasto Reutlingen. Spadło tu do 30 centymetrów gradu. Część osób została przez nią uwięziona, a kierowcy nie mieli możliwości przejechania, więc musieli wyprowadzić pługi śnieżne z garaży. Do oczyszczenia niektórych ulic użyto nawet buldożerów. Na nagraniu widać, jak ludzie pracują łopatami przy usuwaniu śniegu, w wyniku czego na chodnikach tworzą się duże zaspy.
Następnego dnia, w sobotę, temperatura w Dolomitach w północnych Włoszech gwałtownie spadła. Padał śnieg, a miejscowi zaczęli lepić bałwany.
A w Holandii niedziela 6 sierpnia była generalnie najzimniejszym sierpniowym dniem w historii. „Najzimniejszy 6 sierpnia od rozpoczęcia nagrywania?” pyta holenderski dziennikarz i pisarz Hans van Tellingen na swoim blogu:

Drugi w kolejności, ale nie mniej ważny, jeździec apokalipsy – XXI nazywa się „pandemią”. Pandemii powinno być wiele, dobrych i różnych, bardzo dyscyplinują ludzi. Ale nie wszystko.
Podczas gdy „globalne ocieplenie” w Europie ustanawia nowe rekordy, Austriacy w mieście Linz wrzucili do skrzynek pocztowych 10 000 ulotek z informacjami o planach WHO na przyszłość dla całego świata.

Ulotkę można również pobrać z tej strony i zawiera ona 10 najważniejszych punktów nowego globalnego traktatu pandemicznego, który bezpośrednio dotyczy wszystkich ludzi na ziemi. Witryna zawiera również ankietę, w której osoby odwiedzające witrynę proszone są o udzielenie odpowiedzi na 10 pytań dotyczących stopnia poinformowania ich o planach WHO.
Już teraz nawet Bill Gates przyznaje, że nie spodziewał się takiego oporu, jaki stawiali nieodpowiedzialni ludzie w czasie pandemii. Według niego jest tym zszokowany i uważa, że nieufność społeczeństwa do szczepionek wzrosła do niespotykanych dotąd rozmiarów.