Gdy w Rosji nasila się retoryka nuklearna, a Zachód przygotowuje plany awaryjne na wypadek, gdyby Putin zdetonował broń jądrową na Ukrainie, przypominają mi się wszystkie sytuacje, w których nasz gatunek był bliski nuklearnej zagłady.
Każda historia jest na swój sposób wstrząsająca, ale niewiele nuklearnych „bliskich porażek” jest bliższych Kryzysowi Kubańskiemu i wydarzeniom, które miały miejsce pod falami w październiku 1962 roku.
Na kilka tygodni przed amerykańską blokadą Kuby cztery radzieckie okręty podwodne klasy Fokstrot opuściły Rosję w drodze na Kubę.
Każdy z nich przewoził głowicę nuklearną, która miała zostać dostarczona Castro na Kubie i ustawiona w jednym z wielu miejsc startowych.
Kapitanowie tych okrętów otrzymali z Moskwy ścisłe instrukcje, aby płynąć na Kubę i nie zatrzymywać się po drodze.

Domena publiczna.
Ponadto powiedziano im, że jeśli wybuchnie wojna między Związkiem Radzieckim a Amerykanami, to powinni użyć swoich atomówek przeciwko celom amerykańskim za pomocą torped.
Zgodnie z ówczesną rosyjską doktryną nuklearną, kapitanowie podwodnych okrętów mogli użyć swoich atomówek tylko wtedy, gdy otrzymali bezpośredni rozkaz z Moskwy. Jednak w przypadku zerwania łączności z Moskwą kapitanowie mogli kierować się własnym osądem.
Ponadto wszyscy dowódcy (kapitan i oficerowie polityczni) na pokładzie każdego okrętu podwodnego musieli się zgodzić, że atomówka musi zostać użyta.
Cztery Fokstroty miały dość spokojny rejs przez Atlantyk, ale gdy dotarły do szmaragdowych wód Karaibów, napotkały blokadę marynarki wojennej USA Kennedy’ego.
Jednym z Fokstrotów, B-59, dowodził kapitan Walentin Grigoriewicz Sawicki, oficer polityczny Iwan Siemionowicz Maslennikow oraz dowódca rozmieszczonego oddziału okrętów podwodnych Wasilij Arkhipow.
Arkhipov był wcześniej oficerem wykonawczym na pokładzie K-19, gdy ten doznał ekstremalnego wycieku w systemie chłodzenia reaktora jądrowego.
Oficer radzieckiej marynarki wojennej Wasilij Arkhipow
Arkhipov spokojnie poprowadził załogę inżynieryjną przez rotacyjny harmonogram zmian, który pozwolił uniknąć stopienia jądra i uratować statek.
Jednak on i cała załoga zostali napromieniowani, a wielu z nich zmarło z powodu następstw w ciągu następnych dwóch lat.
Teraz Arkhipov znalazł się w kolejnej sytuacji o wysoką stawkę.
Kiedy Fokstroty natrafiły na blokadę, Moskwa nakazała im zanurzenie się, kontynuowanie lotu w kierunku Kuby i zachowanie ciszy radiowej.
Ze swojej strony JFK został ostrzeżony przez dowódców w blokadzie, że niektóre rosyjskie okręty podwodne mogą próbować się przekradać.
W związku z tym Kennedy dał zgodę na zrzucenie ładunków głębinowych wokół Fokkerów, ale wyraźnie zaznaczył, że nie należy ich niszczyć – ładunki głębinowe miały być jedynie strzałami ostrzegawczymi.
Amerykańskie niszczyciele USS Beale i USS Cony rozpoczynają zrzucanie nieśmiercionośnych strzałów ostrzegawczych z zamiarem skłonienia okrętów podwodnych do wypłynięcia na powierzchnię.
Gdy eksplozje wstrząsają B-59, kapitan Savitsky zastanawia się, czy na górze nie wybuchła wojna.
Aby dać sobie więcej czasu, Savitsky zanurza Foksa jeszcze głębiej – to całkowicie zrywa łączność radiową z powierzchnią.
Dni mijają, gdy B-59 tkwi głęboko pod falami. Z powodu zepsutej klimatyzacji, temperatury na pokładzie łodzi osiągają ponad 100 stopni.
Członkowie załogi zaczynają mdleć z gorąca. Fokstroty zostały pierwotnie zaprojektowane do rejsów arktycznych i nadmierne ciepło zaczyna męczyć załogę.
Wtedy potężna eksplozja wstrząsa okrętem podwodnym, zwalając z nóg wielu rosyjskich marynarzy. W pobliżu B-59 właśnie zdetonowano ładunek głębinowy.
Mimo, że kadłub okrętu nie został naruszony, to właśnie w tym momencie kapitan Savitsky decyduje się odpalić swoją atomówkę, aby zniszczyć jedenaście amerykańskich niszczycieli i lotniskowiec, które znajdują się bezpośrednio nad nimi.
Savitsky uważa, że zrzucono tak wiele ładunków głębinowych, że USA i Związek Radziecki muszą być w stanie wojny. Chociaż jest zbyt głęboko, by potwierdzić to w Moskwie.
Na mostku Savitsky rozkazuje swoim ludziom rozpocząć przygotowania do odpalenia atomówki.
Maslennikow, oficer polityczny okrętu, zgadza się. Ale Arkhipov, którego zgoda jest wszystkim, co stoi między pokojem a wojną atomową, mówi „nie”.
Arkhipov mówi swojemu kapitanowi, że nie sądzi, aby Amerykanie atakowali ich bezpośrednio.
Na mostku zapada cisza. Mężczyźni wymieniają między sobą nerwowe spojrzenia.
Arkhipov chce wynurzyć okręt i porozmawiać z Amerykanami. Próbuje wytłumaczyć Savitsky’emu, że te ładunki głębinowe są zbyt małe, aby mogły być czymś innym niż sygnałem – wiadomością, że Amerykanie chcą ich wynurzyć.
Mówi kapitanowi, że gdyby Amerykanie naprawdę chcieli je zniszczyć, już dawno by to zrobili.
Ale Savitsky jest twardy. Nie pozwala Amerykanom na przejęcie jego okrętu i przewożonych przez niego tajemnic nuklearnych.
Poza tym, Amerykanie muszą zapłacić za lata ograniczania rozwoju wielkiej komunistycznej krucjaty.
Savitsky każe swojej załodze kontynuować uzbrajanie atomówki.
Arkhipov krzyczy „opóźnij ten rozkaz!” i przypomina Savitsky’emu, że potrzebuje zgody Arkhipova na start.
Nie wiedząc o tym Rosjanom, Amerykanie chcą tylko porozmawiać. Nie mogą jednak pozwolić, by okręt podwodny dalej płynął na Kubę. Ich słabe ładunki głębinowe zostaną wkrótce zamienione na żywe materiały wybuchowe, jeśli B-59 nie zareaguje szybko.
Na pokładzie B-59, Savitsky i Maslennikov zaczynają krzyczeć na Arkhipova, że muszą odpalić swoją atomówkę, ale Arkhipov odpowiada, że jeśli odpalą ją Amerykanom, doprowadzi to do końca cywilizacji.
Gdy Arkhipov przedstawia swoje argumenty, wielu członków załogi przypomina sobie wydarzenia na K-19 i to, jak Arkhipov zachował zimną krew w warunkach zagrożenia życia.
Jego spokojna postawa i przemawianie do rozsądku zjednuje sobie coraz więcej załogi B-59.
Kiedy załoga staje po stronie Arkhipova, wydaje się, że Savitsky zaczyna kwestionować swoją decyzję o zrzuceniu atomówki na Amerykanów.
W końcu Savitsky zaczyna rozumieć sytuację. Małe, niecelne strzały ostrzegawcze trwają już tak długo, że gdyby Amerykanie chcieli je zniszczyć, już by to zrobili.
Kapitan Savitsky wydaje rozkaz rozbrojenia atomówki i wynurzenia okrętu na powierzchnię. Załoga na mostku wypuszcza słyszalne westchnienie ulgi.
Po wypłynięciu na powierzchnię oficerowie B-59 schodzą na ląd i stają na kadłubie okrętu. Amerykański niszczyciel podpływa i zaczyna tłumaczyć, że muszą honorować blokadę do czasu zakończenia negocjacji między oboma krajami.
Następnie niszczyciel eskortuje B-59 z powrotem do linii blokady.
Wasilij Arkhipow kontynuował służbę w radzieckiej marynarce wojennej, dowodząc okrętami podwodnymi.
W 1975 roku został awansowany na kontradmirała i został szefem Kirowskiej Akademii Marynarki Wojennej. Arkhipov przeszedł na emeryturę w połowie lat 80. i odszedł spokojnie w 1998 roku w wieku 72 lat.
Mój dobry przyjaciel Gary Slaughter, 23-letni wówczas chorąży US Navy, był na pokładzie USS Cony podczas tych wydarzeń.
Powiedział mi, że był jedynym oficerem na Cony wyszkolonym do komunikowania się z rosyjskim kapitanem i gdy tylko wyszli na powierzchnię, studiował ponurą twarz kapitana Vitali Savitsky’ego z odległości zaledwie 200 stóp.