Debata o tym, czy naprawdę mamy wolność do podejmowania własnych decyzji, toczy się od tysiącleci. Wierzymy, że nasze działania są zdeterminowane przez nasze własne wybory i że mamy indywidualną zdolność do podejmowania niezależnych działań według własnego uznania.
Są jednak badacze, którzy uważają, że pojęcie wolnej woli jest tylko złudzeniem, a nasze działania są tak naprawdę zdeterminowane przez prawa fizyki.
Ale ile tak naprawdę chcemy mieć wolnej woli? Te pytania zajmują filozofów od tysiącleci – i wciąż nie ma na nie idealnych odpowiedzi. Filozof Matyas Moravec ze szkockiego University of St Andrews również rozważał to pytanie i podzielił się swoimi przemyśleniami na ten temat.
Prawa fizyki wyjaśniają, jak przeszłe zdarzenie prowadzi do przyszłego zdarzenia, kierując się zasadą przyczyny i skutku. Na przykład, jeśli postawisz czajnik na gorącym blacie kuchenki, prawa termodynamiki określają, że zagotuje się o przewidywalnej porze. Jeśli więc nie ingerujemy ani w czajnik, ani w płytę grzewczą, to możliwy jest tylko jeden rezultat: woda zacznie się gotować.
Silny argument filozoficzny przeciwko wolnej woli mówi, że skoro nie możemy zmienić przeszłości i praw fizyki, to nie możemy zmienić przyszłości. Dzieje się tak dlatego, że przyszłość jest tylko konsekwencją przeszłości, a prawa fizyki nakazują, że przeszłość prowadzi do przyszłości. W związku z tym przyszłość nie jest otwarta na alternatywy.
Dotyczy to również nas: nasze ciało jest obiektem fizycznym składającym się z atomów i cząsteczek i podlega prawom fizycznym. Ale każda decyzja i każde działanie, które podejmujemy, może ostatecznie zostać prześledzone z powrotem do pewnych warunków początkowych na początku wszechświata.
Możemy wierzyć, że mamy wolną wolę, ale to tylko złudzenie. Ale czy to oznacza również, że w zasadzie nie jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny?
Amerykański filozof Harry Frankfurt opracował kiedyś pomysłowy eksperyment myślowy, aby pokazać, że przyszłość nie musi być pozbawiona alternatyw, abyśmy byli moralnie odpowiedzialni. Wyobraźmy sobie dwóch agentów, nazwijmy ich zabójcą i kontrolerem.
Kontroler ma podłączone do mózgu zabójcy elektrody, które w razie potrzeby mogą uczynić go swoją marionetką. Jeśli zabójca nie zrobi tego, o co prosi kontroler, ten po prostu aktywuje elektrody i zmusi zabójcę do wykonywania jego poleceń.
Jeśli kontroler chce, by ktoś zginął, instruuje zabójcę, by zabił ofiarę. Może być jednak tak, że morderca i tak chciał śmierci ofiary, więc zabija ją bez konieczności interwencji kontrolera poprzez elektrody. Jaki jest morał tej historii? Mimo, że działania zabójcy nie miały alternatywy (gdyby wybrał, że nie zabije, kontroler i tak kazałby mu to zrobić), to i tak jest on odpowiedzialny i ukarany jako morderca.
Co więc z wszechświatem, w którym przyszłość nie jest ustalona? Czy nasza wola byłaby tam wolna? Chociaż możemy czuć się niekomfortowo z faktem, że nasze działania mogą być z góry określone, alternatywa nie jest dużo lepsza.
Wszechświat, w którym przyszłość jest całkowicie nieokreślona, całkowicie otwarta na alternatywy, po prostu byłby zbyt chaotyczny. Bo w takim uniwersum, jeśli stawiasz czajnik na kuchence, chcesz mieć pewność, że się zagotuje i że woda nagle nie zamarznie.
Naukowcy z Center for Mind and Brain na Uniwersytecie Kalifornijskim w 2014 roku odkryli również, że na nasze decyzje faktycznie wpływają aktywności mózgu w tle. Ich ustalenia potwierdził eksperyment, w którym badanych poproszono o skoncentrowanie się na środku ekranu. Eksperymentowi towarzyszył elektroencefalogram (EEG), który rejestrował elektryczną aktywność mózgu badanych.
Uczestnicy badania zostali poproszeni o podjęcie decyzji o spojrzeniu w prawo lub w lewo, gdy tylko na ekranie pojawi się pewien symbol, który pojawiał się w losowych, czasowych odstępach. Miało to zapobiec wcześniejszemu podjęciu przez badanych świadomej lub nieświadomej decyzji.
Jak wykazały ich badania, opublikowane w Journal of Cognitive Neuroscience, około jednej sekundy przed pojawieniem się symbolu na ekranie, w mózgu istniał już wzorzec aktywności, który przewidywał prawdopodobny wynik decyzji – w prawo lub w lewo. Innymi słowy, w czasie, kiedy uczestnicy nie mogli nawet wiedzieć, że za chwilę będą musieli podjąć decyzję. Sugerowało to, że szumy tła w mózgu przynajmniej pomagają określić kierunek decyzji.