Od dawna podejrzewano, że historia Adama i Ewy autorstwa amerykańskiej autorki Chan Thomas, opublikowana w 1966 roku, została utajniona przez amerykańską agencję wywiadowczą CIA. Thomas pisze o geologicznej zmianie bieguna, która powinna była doprowadzić do masowego wymierania i zniszczenia Ziemi w latach 90. Po ponad pięćdziesięciu latach dzieło zalicza się do pseudonauki. Nadal jednak pozostaje pytanie, gdzie rozdziela się prawda i kłamstwo?
W 1966 roku były inżynier McDonnel Douglas Chan Thomas opublikował książkę The Adam and Eve Story – The History of Cataclysms. Warto wiedzieć, że Chan Thomas to tylko pseudonim. Prawdziwe nazwisko autora to dr Chauncey Powers Thomas. Urodził się w 1920 roku w amerykańskim stanie Missouri, a zmarł w 1998 roku. Thomas napisał szereg innych książek o katastrofach, a także o UFO.
Według raportu w Daily Mail, Thomas był nawet częścią zespołu firmy lotniczej, która ściśle współpracowała z US Air Force i badała UFO. Thomas współpracował również z Robertem Woodem, który później został czołowym ekspertem organizacji UFO MUFON. W artykule opublikowanym w 2007 roku Wood nazywa Thomasa ważnym badaczem UFO, który twierdzi, że ma kontakt z istotami pozaziemskimi.
To, ile z tego, co zostało powiedziane, jest prawdą, jest więcej niż wątpliwe, szczególnie na tle faktu, że temat UFO i tak był w tym czasie reklamowany jako hoax – nawet przez uznanych naukowców. Ale na inny temat. Chan Thomas w swoim dziele „The Adam and Eve Story” pisze, że Ziemię kilkakrotnie w jej historii nawiedziły ogromne katastrofy naturalne, które zmiotły całe cywilizacje – pisze też, że jesteśmy obecnie szóstą zaawansowaną cywilizacją na Ziemi.
O wymarłych cywilizacjach nie wiemy prawie nic, ponieważ żyły one na kontynentach, które już dawno przestały istnieć. Były to superkontynenty Pangea, Gondwanda, Pannotia Rodinia, Columbia, Atlantica, Arctica, Kennerland, Ur i Vaalbara, które zostały rozerwane przez przesunięcie skorupy ziemskiej w wyniku geologicznego skoku biegunów.
Charles Hapgood w wydanej w 1958 roku książce The Earth Shifting Crust, do której przedmowę napisał Albert Einstein, wysunął hipotezę, że za przesunięcie odpowiada gromadzenie się lodu na północnym i południowym biegunie. Albert Einstein napisał:
„W rejonach polarnych stale odkłada się lód, który nie jest symetrycznie rozmieszczony wokół bieguna. Obrót Ziemi działa na te niesymetryczne zdeponowane masy i generuje odśrodkowy moment pędu, który jest przenoszony na sztywną skorupę Ziemi. Wytworzony w ten sposób stale rosnący moment odśrodkowy, po osiągnięciu pewnego punktu, powoduje przemieszczanie się skorupy ziemskiej nad resztą ciała Ziemi, przesuwając obszary polarne w kierunku równika.”
Różne teorie
Jednak Einsteina wkrótce ogarnęły wątpliwości, czy teoria Hapgooda jest rzeczywiście poprawna, ponieważ ilość lodu na biegunach nie mogła być wystarczająca do wywołania tak ogromnego przesunięcia. Thomas teoretyzował zupełnie inaczej, zakładał, że czynnik wyzwalający geologiczną zmianę biegunów znajduje się we wnętrzu Ziemi:
„Raz na kilka tysiącleci neutralna materia ucieka z wewnętrznego jądra o promieniu 1385 km do 20 000-kilometrowej grubości stopionego jądra zewnętrznego i dochodzi dosłownie do eksplozji atomowej wewnątrz Ziemi. Eksplozja w wysokoenergetycznej warstwie zewnętrznego jądra całkowicie niszczy strukturę elektryczną i magnetyczną zarówno w stopionym zewnętrznym jądrze, jak i w zewnętrznej warstwie stopionej o szerokości dziewięćdziesięciu kilometrów. Ostatecznie czapy lodowe mogą ściągnąć skorupę Ziemi dookoła wnętrza, przy czym płytkie warstwy stopione całkowicie ją smarują.”
Thomas jednak nigdy nie przedstawił ani jednego dowodu na swoją teorię. Hapgood zasugerował, że przesunięcie bieguna o piętnaście do czterdziestu stopni mogło nastąpić około 9600 p.n.e., czyli około 11 600 lat temu. Mapa Piri-Reisa z 1513 roku to coś, co zastanawiało naukowców przez setki lat. Antarktyda jest zaznaczona na tej mapie, ale według dzisiejszej wiedzy została odkryta dopiero w 1820 roku. Reis twierdził, że za źródło posłużyła mu mapa autorstwa Krzysztofa Kolumba.
Przytoczył też dziesięć map arabskich i cztery indyjskie ze źródeł portugalskich. Jeśli Hapgood ma rację ze swoją teorią i oś Ziemi była przesunięta o piętnaście stopni z dzisiejszej perspektywy, Antarktyda nie byłaby całkowicie pokryta lodem. Faktem jest, że teoria skoku o tyczce i epoki lodowcowej jest kontrowersyjna nawet w głównym nurcie nauki, ponieważ jest ciągle sprzeczna
Thomas w swojej 57-stronicowej książeczce twierdzi, że w ciągu kilku dni dojdzie do geologicznej zmiany bieguna, co zawstydzi nawet najmroczniejsze hollywoodzkie klasyki.
Autor pisze, że podczas zmiany bieguna powietrze, woda i ziemia będą wirować znacznie szybciej niż zwykle, a potem nagle gwałtownie się zatrzymają, powodując przebicie się dolnej warstwy ziemi, a następnie przetoczenie się ściany wody, błota i gruzu przez ląd z kontynentu na kontynent z prędkością dźwięku.
Kiedy ziemia jest zamrażana uderzeniowo?
Z powodu braku promieniowania słonecznego część Ziemi zamarzłaby szokowo ze spadkiem temperatury o -180 stopni w niektórych miejscach, podczas gdy po drugiej stronie byłoby tylko minimalnie cieplej przy -80 stopniach według naszej percepcji temperatury.
Dzisiejsza Sahara przesunęłaby się na biegun północny, kontynenty położone wzdłuż Oceanu Spokojnego przesunęłyby się na biegun południowy i utworzyły nowe obszary polarne, a Grenlandia i Antarktyda, zaczynające zmieniać się w równikowe, powróciłyby do zielonej, tropikalnej roślinności.
Miasta takie jak Nowy Jork, Los Angeles czy San Francisco pokryte byłyby metrami błota, archeolodzy siódmej cywilizacji, która w końcu wyłoniłaby się z nielicznych ocalałych z katastrofy, wydobywaliby pozostałości metropolii za może sto lat. Thomas widział ten proces zbliżający się do Ziemi już w latach 90. Oznaczałoby to, że geograficzny przeskok biegunowy trwa już od ponad dwudziestu lat – ale prawdopodobieństwo, że katastrofa jeszcze nadejdzie, jest według naukowców zerowe.
Więc to wszystko to tylko gorące powietrze?
Całkiem możliwe. Z historii wiemy jednak, że w czasach starożytnych rzeczywiście miał miejsce potop, szczegółowo opisany przez starożytne kultury w ich pismach:
Potop Noego w Biblii, Majowie piszą o potopie Hurucana, Hawajczycy o potopie Nu’u, Sumerowie o potopie Gilgamesza, a nawet rdzenni Amerykanie mówią o potopie, który oczyścił całą ziemię, aby kolejne cywilizacje mogły rozpocząć coś nowego.Chan Thomas teoretyzuje, że ostatnia wielka powódź miała miejsce 6500 lat temu. W latach sześćdziesiątych, kiedy Thomas pisał książkę, było niewiele dowodów na wydarzenie wielkiego potopu.
Dopiero kilka lat temu archeolodzy byli w stanie przedstawić dowody na istnienie w Chinach wielkiego potopu Gun Yu, który podobno trwał przez dwa pokolenia. Źródła mitologiczne i historyczne sugerują trzecie tysiąclecie p.n.e., czyli około 2300-2200 p.n.e., za panowania cesarza Yao. Możliwe, że potop Gun Yu był nawet częścią globalnego zalania, o którym teraz wiemy, że rzeczywiście miał miejsce – być może kilka razy w historii Ziemi.
Archeolodzy głównego nurtu uważają, że pierwsza cywilizacja mogła powstać w Mezopotamii około 6 500 lat temu – ale bardzo prawdopodobne jest, że wcześniej istniały inne, o których wciąż nie wiemy prawie nic.
Milczący świadkowie biblijnego potopu
Platon twierdził, że Atlantyda była najbardziej zaawansowaną cywilizacją na ziemi, dopóki i ona nie została całkowicie zniszczona przez ogromną katastrofę – jednak Atlantyda do dziś uważana jest za mit, co wprawdzie nie powstrzymuje badaczy od poszukiwania zaginionego raju na całym świecie. Tym miejscem, zdaniem wielu badaczy Atlantydy, może być Oko Sahary w Mauretanii na zachodzie.
Naukowcy teoretyzują, że formowanie się Oka rozpoczęło się ponad sto milionów lat temu, kiedy prawie cały stały ląd Ziemi był jeszcze zjednoczony jako jeden kontynent – Pangaea. Czy oprócz Atlantydy ofiarą geologicznego skoku biegunów padły także mityczne kontynenty Lemurii i Mu, i czy uznajemy je za mity tylko dlatego, że po prostu nie potrafimy sobie wyobrazić, albo nawet nie chcemy sobie wyobrazić, katastrofy o takiej skali?
Niesamowite głowy Moai na Wyspach Wielkanocnych dostarczają nauce jednoznacznych dowodów na to, że w historii Ziemi był kiedyś ogromny potop. Ostatnie wykopaliska wykazały, że gigantyczne głowy obejmują ciało zakopane około czterech metrów w głąb ziemi.
Jak wysokie jest prawdopodobieństwo, że w przewidywalnej przyszłości dojdzie do geologicznego skoku na biegun, trudno ocenić nawet naukowcom – to, że Chan Thomas nie był ani geologiem, ani badaczem, którego należy traktować poważnie, można przyjąć jednak za pewnik, ponieważ treść jego książek w dużej mierze składa się jedynie z teorii zrzuconych przez innych badaczy i autorów, a na żadną z teorii wysuwanych w swoich książkach nie potrafił przedstawić żadnych dowodów.
Założyciel Space Weather News Ben Davidson jest również przekonany, że w historii kilkakrotnie dochodziło do geologicznych przesunięć biegunów o dziewięćdziesiąt stopni. Uważa nawet, że agencje rządowe Stanów Zjednoczonych wiedziały o tym od 1948 roku i milczały. W ostatnich dekadach ukazało się wiele książek na ten temat.
Między innymi amerykański autor i badacz John White w rozszerzonym wydaniu swojej pracy Pole Shift zakłada w załączonym epilogu, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż nie dojdzie do geologicznego przesunięcia biegunów przynajmniej w przewidywalnej przyszłości.
White uważa jednak, podobnie jak liczni naukowcy, że Ziemia jest na skraju zmiany bieguna magnetycznego. Pierwsze efekty są już odczuwalne. Międzynarodowe lotnisko w Tampie musiało zamknąć swój główny pas startowy w styczniu 2019 roku, aby zmienić oznaczenia wzdłuż pasa startowego.
Według badań z 2005 roku, Ziemia oderwała się od swojej uporządkowanej struktury dwóch stałych biegunów, co oznacza, że znajdujemy się w tymczasowej fazie odwrócenia biegunów, gdzie możliwe jest nawet wielokrotne biegunowanie, zanim ostatecznie nastąpi przeskok biegunów i Ziemia powróci do stanu dipolarnego. W historii Ziemi zdarzyło się to już 181 razy. Ostatni raz miało to miejsce 42 tysiące lat temu.
Naukowcy nie są zgodni co do tego, jak często zachodzi ten proces. Niektórzy przyjmują, że dzieje się to mniej więcej co sto tysięcy lat – geolodzy mówią o dwustu tysiącach lat. Ben Davidson, choć nie jest uznanym naukowcem, spodziewa się, że zmiana bieguna magnetycznego nastąpi najwcześniej za dziesięć lat.
Efektem tej historii jest to, że historia Adama i Ewy została dosłownie wysadzona w powietrze. Powszechnie twierdzi się, że praca liczy 284 stron, z czego CIA wydała tylko 57. To również nie odpowiada prawdzie. Bliższe spojrzenie na spis treści ujawnia, że konkluzję można znaleźć już na stronie 45. Wielu krytyków twierdziło, że CIA zataja kluczowe części, ponieważ brakuje stron, ale faktem jest, że strony licowe są puste.
I, co ważne, nigdy nie było klauzuli tajności całej pracy, to, co zostało utajnione, to wewnętrzna notatka z listą zakupów i złożony artykuł z magazynu People.
To, co było w nim tak interesujące dla CIA, można ewentualnie wytłumaczyć tym, że Thomas w momencie publikacji pracował w McDonnell Douglas i podobno zajmował się UFO i technologią antygrawitacyjną. Klasyfikacja nie miała zupełnie nic wspólnego z treścią książki. Tajne dokumenty mogły być jedynie częścią raportu na temat Thomasa.