W 1958 roku historyk Charles Hapgood zaproponował „teorię przesunięcia biegunów ”. Zgodnie z tą hipotezą ruchy skorupy ziemskiej umożliwiły uwolnienie od lodu dużych obszarów kontynentu antarktycznego około 12 000 lat temu. Te wnioski, doprowadziły niektórych do rozważań na temat tego, że legendarna Atlantyda nie skrywa się pod wodą, a być może pod grubą warstwą lodu.
Teoria Hapgooda mocno opierała się na artefakcie znanym dziś jako mapa Piri Reisa. Jest to manuskrypt odkryty w Turcji w 1930 roku. Natknął się na nią niemiecki teolog Gustav Adolf Deismann.
Deissmann został wyznaczony przez tureckie Ministerstwo Edukacji do skatalogowania dzieł nieislamskich w Bibliotece Pałacu Topkapi. Badacz pokazał ją orientaliście Paulowi Calaisowi, który zidentyfikował ją jako mapę skompilowaną przez osmańskiego admirała i kartografa Piri Reisa.
Fragment znaleziony w Topkapi zawierał zachowaną zachodnią trzecią część mapy świata sporządzoną na pergaminie ze skóry gazeli. Znalezisko stało się międzynarodową sensacją, ponieważ ta XVI-wieczna mapa przedstawiała Amerykę Południową w geograficznie poprawnym położeniu względem Afryki.
Najdziwniejsze jest jednak to, że mapa pokazuje coś, co wydaje się być północnym wybrzeżem Antarktydy jeśli byłaby ona pozbawiona lodu. Mapa Piri Reisa ma obejmować obszar znany jako Ziemia Królowej Maud.
Hapgood doszedł do wniosku, że Antarktyda została zmapowana na długo przed narodzinami tureckiego admirała, przyjmując pogląd, że ciepły okres Antarktydy zbiegł się z ostatnią epoką lodowcową na półkuli północnej.
Mapy przedstawiające Antarktydę, musiały więc być oparte na „starożytnych ” mapach wywodzących się z oryginałów z epoki lodowcowej. Oznacza to, że zaginiony kontynent jakim miała być legendarna Atlantyda faktycznie mógłby być inną nazwą dla dzisiejszej Antarktydy.
Pierwsza historyczna wzmianka o Atlantydzie znajduje się w pracy greckiego filozofa Platona, który odnosi się do miasta jako sanktuarium zbudowanego przez gatunek hybrydowy między bogami i ludźmi, 9000 lat przed jego czasami. Daty te pokrywają się z datami określonymi przez „teorię przesunięcia biegunów”.
Mitycznym kataklizmem odpowiedzialnym za zagładę Atlantydów, byłoby wówczas cofanie się lądolodu. Mimo iż ta teoria wydaje się obecnie trudna do udowodnienia, trzeba przyznać iż istnieje wiele przesłanek za jej wiarygodnością.

Antarktyda jako kontynent wolny od lodu pojawia się również na innych mapach „sprzed” jej odkrycia. Fascynującym znaleziskiem jest mapa Hadji Ahmed, opublikowana w 1559 roku. Ta niesamowita mapa przedstawia dokładne wytyczenie zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej i Antarktydy.
Wspomniana mapa pokazuje nawet miejsce połączenia mostu lądowego pomiędzy Syberią i Alaską. To połączenie już dawno nie istnieje, jednak umiejscowienie go na mapie wskazuje, że pochodzi z czasów, gdy ten naturalny most był jeszcze obecny.
Dodatkowo, mapa Buache opublikowana w 1737 roku przez Philippe’a Buache’a, również miała powstać w oparciu o znacznie starsze mapy. Co ciekawe, podobnie jak wiele innych starożytnych map, ta również przedstawia Antarktydę bez lodu.
Do tego zestawienia można dodać mapę świata Oronce Finé, która pokazuje kontynent, zanim został oficjalnie „znaleziony”, a do tego pokazuje kontynentalne rzeki, doliny i linie brzegowe, a nawet przybliżone położenie dzisiejszego bieguna południowego.
Nie trudno jest dojść do wniosku, że wiedza którą zaprezentowali kartografowie, musiała pochodzić z przeszłości. Wiarę to podzielali również najwyżsi rangą oficjele III Rzeszy. Wokół istnienia niemieckiej bazy na Antarktydzie nazywanej niekiedy Nową Szwabią, Bazą 22 lub Nowym Berlinem. Niektórzy twierdzą, że to właśnie tam przenieśli się pokonani Naziści.
Prawdą jest, że od połowy lat trzydziestych ubiegłego wieku, Niemcy poszukiwali tej samej wiedzy starożytnych cywilizacji na której miały być opierane legendarne mapy. Ich śledztwo skierowało ich w wiele regionów świata poczynając od Tybetu, aż po biegun północny.

Teoria jakoby odkrycie Atlantydy było do tej pory nieskuteczne, ponieważ pozostałości tej legendarnej cywilizacji skrywane są pod kilkoma kilometrami lodu, zdecydowanie odbiega od klasycznych wyobrażeń na temat losu tej kultury. Na ten moment, nie sposób powiedzieć czy jakieś społeczeństwo osiedliło się w tym regionie i mogło tam egzystować aż do zakończenia epoki lodowcowej.
Na przestrzeni wieków zaproponowano wiele potencjalnych lokacji dla tego zaginionego lądu. Miała się ona kryć na Morzu Śródziemnym, na Oceanie Atlantyckim, a nawet w sercu Sahary. Bez dodatkowych dowodów, teoria z Antarktydą to po prostu kolejna hipoteza z długiej i nieweryfikowalnej listy.