Na pewno słyszałeś o upadku niektórych obiektów kosmicznych obserwowanych na całej Ziemi w XIX wieku. Na tej podstawie wielu alternatywnych badaczy przedstawiło nawet wersję, w której Ziemia przeszła przez pas asteroid, i to właśnie wyjaśnia zakryte domy. Zobaczmy, dlaczego tak nie jest.
Ale najpierw dowiedzmy się, jakie obiekty w zasadzie mogą spaść z kosmosu. Jeśli pokrótce podsumujemy oficjalne informacje o meteorytach, kometach, asteroidach i innych ciałach niebieskich, to otrzymamy następujący obraz: obiekty przybywające na Ziemię z kosmosu mogą być
- lód
- Kamień
- Żelazo
- Ich inna kombinacja.
Ponadto obiekt kosmiczny może być lity (pojedynczy kawałek kamienia lub lodu) lub składać się z oddzielnych kawałków. Wszystko to, a także rozmiar obiektu kosmicznego i jego trajektoria, znajduje odzwierciedlenie w definicji typu (meteoryt, asteroida, kometa itp.).
Oficjalny punkt widzenia daje nam wiele różnych terminów i definicji w tej sprawie, przyjaciele, teraz nie będę zabierał wam czasu na powtarzanie wszystkich tych subtelności, wszystko to jest w domenie publicznej i każdy, jeśli zechce, będzie mógł przestudiować różnice między meteorytem a kometą lub asteroidą. To, co jest dla nas ważne, to to, że typ ciała kosmicznego, czyli tak naprawdę skład i tor lotu, decyduje o efekcie wizualnym widocznym z powierzchni Ziemi.
I tutaj w rzeczywistości wszystko jest proste: lodowe eksplodują w atmosferze, kamienne z reguły kruszą się na wiele części. Najczęściej całkowicie żelazne docierają na powierzchnię. Dokładniej żelazo-nikiel. Podkreślam – najczęściej. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki.

Nawiasem mówiąc, nikt nigdy nie zastanawiał się, dlaczego nikiel znajduje się w meteorytach żelaznych? Poczytaj o stopowaniu żelaza z niklem. Jestem pewien, że będziesz zaskoczony. Dodatek niklu do żelaza zwiększa wytrzymałość stopu, czyniąc go bardziej skutecznym w hartowaniu termicznym stali, zwiększając jej ciągliwość, a także wytrzymałość zmęczeniową. Żelazo stopowe z niklem jest bardziej odporne na korozję. To jest informacja do przemyślenia.
I więcej informacji do refleksji, to legenda o trzech księżycach: Lelya, Veil i Month. Według tej legendy pozostał tylko jeden z trzech księżyców, a Lelya i Fata zostały zniszczone (i podobno Ziemia była pokryta ich szczątkami). I nikt nigdy nie próbował narysować takiej analogii: w ekosferze naszej gwiazdy , gdzie możliwa jest woda w stanie ciekłym, a więc możliwe jest istnienie życia, są trzy planety – Mars, Wenus i Ziemia, a tylko na jednej z nich istnieje życie. Mars jest pustynią, a Wenus ma kwaśne deszcze. Czy ten zbieg okoliczności nie wydaje ci się dziwny? Czy to przypadek?
Spójrzmy na to zagadnienie z trochę innej strony. W dzisiejszych czasach dla człowieka na Ziemi gwiazdy i planety to tylko punkty na nocnym niebie! Skąd starożytni wiedzieli, że systemy gwiezdne mają planety z atmosferą, góry, morza, rzeki? Czy mogą latać w kosmos? Tutaj chcę wyjaśnić tę kwestię.
Opierając się na fakcie, że w przeszłości panował inny, cieplejszy klimat, osiągnięto to dzięki wyższemu ciśnieniu atmosferycznemu i nieco odmiennemu składowi atmosfery. Już po raz trzeci nie będę tłumaczył, dlaczego uważamy, że był inny klimat i inne ciśnienie atmosferyczne. Analizie wszystkich „ZA” i „PRZECIW” na naszej stronie poświęcone są dwa artykuły. Oto pierwszy , a tutaj drugi .

Najważniejsze jest to, że jeśli nasza wersja jest poprawna i ciśnienie było faktycznie wyższe, to gwiazd nie można było zobaczyć z Ziemi nawet w nocy. A w komentarzach pod filmami o zmianach klimatycznych wielu słusznie mi zauważyło, że skoro ciśnienie było wyższe, to jak astronomia mogła się tak rozwinąć. Następnie poprosiłem o cierpliwość i obiecałem, że później udzielę tych wyjaśnień.

I tak mamy planety, Marsa, Ziemię, Wenus i satelitę Ziemi – Księżyc. Oczywiście w Układzie Słonecznym jest o wiele więcej obiektów, ale porozmawiajmy o wszystkim po kolei. Zacznijmy od księżyca. A jeśli chodzi o Księżyc, pierwszą rzeczą, którą pamiętamy, jest księżycowy krajobraz i kratery. Tutaj chcę podkreślić, że na Księżycu wszystkie kratery są okrągłe. Jednak w przypadku Księżyca urzędnicy znaleźli bardzo proste wyjaśnienie: okrągłe formacje na Księżycu są wynikiem uderzenia, gdy spada meteoryt. Wymyślili nawet takie określenie – lejki uderzeniowe. Ta sama definicja została użyta dla niektórych kraterów naziemnych, kiedy stało się jasne, że nie były to awarie krasowe.

Istnieje wiele dowodów naukowych, które wskazują, że ogromne kratery na Księżycu, Marsie, Merkurym i Wenus nie powstały w wyniku zjawisk naturalnych, takich jak upadek meteorytów, asteroid, komet czy aktywność wulkaniczna. Jednak w oficjalnym świecie naukowym istnieje tendencja do ignorowania tych danych, zwłaszcza jeśli nie pasują one do oficjalnego paradygmatu.
Jednocześnie urzędnicy wciąż nie potrafią udzielić jednoznacznej odpowiedzi, co spowodowało obecny stan powierzchni Księżyca i powstanie na nim tak ogromnej liczby kraterów. Satysfakcjonuje ich wersja o upadku meteorytów, która mimo wszelkich starań ma wiele dziur i sprzeczności.
Kiedy program Apollo został zakończony i ogłoszono większość wyników badań, okazało się, że istnieją fakty, które wskazują, że nie tylko Ziemia, ale i część naszego Układu Słonecznego została zniszczona przez wojnę nuklearną. Uważny przegląd literatury dotyczącej badań kosmicznych wskazuje, że naukowcy są zdumieni wynikami uzyskanymi zarówno w sowieckich, jak i amerykańskich programach badawczych.
Na przykład w wydaniu Scientific American z lipca 1974 roku naukowcy przyznali, że jakiś nieznany kataklizm musiał zniszczyć powierzchnię Księżyca. Światowej sławy brytyjski astronom Gilbert Fiedler i grupa jego kolegów przeanalizowali statystycznie położenie i częstotliwość kraterów na powierzchni Księżyca. Uzyskane wyniki wyraźnie pokazują, że kratery nie pokrywają przypadkowo powierzchni Księżyca, czego można by się spodziewać, gdyby powstały siłami natury. Okazuje się, że te kratery tworzą pewne wzory. Występują parami lub tworzą łańcuchy, rzędy i równoległoboki.

Naukowcy odkryli, że wraz ze wzrostem średniego promienia tych kraterów rośnie również odległość między nimi. Zjawisko to jest jednak trudne do wyjaśnienia w oparciu o teorię ich naturalnego pochodzenia. Z drugiej strony, gdyby na Księżycu toczyła się wojna nuklearna, to spadające ładunki mogłyby tworzyć na jego powierzchni lejki, właśnie tak zlokalizowane. W końcu im mocniejsze ładunki zostały użyte, tym większa odległość między nimi będzie wymagana, aby uzyskać maksymalny efekt niszczący.
Wiele kraterów o tej samej wielkości tworzy łańcuchy położone wzdłuż tej samej linii i biegnące w określonym kierunku. Istnieje wyraźne podobieństwo między tymi łańcuchami kraterów na Księżycu a łańcuchami kraterów po bombach zrzuconych w Wietnamie przez amerykańskie bombowce B-52.
Kratery księżycowe również tworzą grupy czterech równych rozmiarów, tworząc równoległoboki. Niektóre równoległoboki pokrywają powierzchnię Księżyca na obszarze tysięcy kilometrów.
W przypadku wojny nuklearnej, celem stworzenia takich „figur geometrycznych” byłoby całkowite zniszczenie życia w ich wnętrzu. I znowu niesamowite podobieństwo z położeniem okrągłych jezior na Ziemi. Obecnie nowoczesne pociski bojowe, zarówno rosyjskie, jak i amerykańskie, wyposażone w co najmniej cztery głowice jądrowe, są zaprogramowane w taki sposób, aby ich eksplozje tworzyły dokładnie równoległobok. W każdym razie teoria meteorytów nie wyjaśnia powstawania kraterów w parach, rzędach i równoległobokach. itp.
Bardzo ciekawym faktem dotyczącym powierzchni Księżyca i Marsa jest obecność mórz. Są to czyste, jasne, płaskie powierzchnie bez kraterów. Prawie wszystkie morza znajdują się po zachodniej stronie Księżyca, zwrócone w stronę Ziemi. Praktycznie wiadomo, że około 90% wszystkich kraterów po widocznej stronie Księżyca i na zbadanych obszarach Marsa koncentruje się na wyżynach lub na kontynentach, a tylko kilka z nich znajduje się w morzach. Ten trudny do innego wytłumaczenia fakt staje się w pełni zrozumiały z punktu widzenia wczesnej XIX-wiecznej wersji wojny nuklearnej.

W końcu, gdyby kiedyś w morzach księżycowym i marsjańskim była woda, inteligentne życie powinno koncentrować się na lądzie, wzdłuż brzegów zbiorników wodnych. W konsekwencji obecność zapadlisk i kraterów na tych terenach może być w pełni uzasadniona jedynie z punktu widzenia wojny, w czasie której zniszczeniu uległy osady kontynentalne oraz miasta portowe i nadmorskie.
Istnieje wersja niektórych geologów, że kratery pokrywały kiedyś powierzchnię mórz księżycowego i marsjańskiego, ale zostały zniszczone miliony lat temu w wyniku topnienia lodu w ekstremalnie wysokich temperaturach, ale ci naukowcy nie potrafią wyjaśnić przyczyny tych wysokich temperatury. Ponadto należy wziąć pod uwagę, że około 10% księżycowych kraterów nadal znajduje się w morzach, a mimo to nie stopiły się.
Jednym z najdziwniejszych rodzajów kraterów na Księżycu są kratery z „promieniami” o długości setek kilometrów. Niektórzy naukowcy twierdzą, że dziury takie jak Tycho, Kopernik czy Arystarch powstały w wyniku eksplozji, które miały miejsce nad powierzchnią Księżyca. Ponieważ ich promienie rozchodzą się po powierzchni innych kraterów, mogą być efektem działania specjalnego rodzaju ładunku wybuchowego, którego użyto pod koniec wojny nuklearnej do ostatecznego zniszczenia ocalałych resztek życia i infrastruktury.

Po 200 latach te jasne „świecące” wgłębienia nadal emitują znaczne ilości promieniowania. Badając powierzchnię Księżyca podczas zaćmienia za pomocą instrumentów optycznych czułych na podczerwień i promieniowanie, naukowcy z NASA odkryli, że regiony te emitują więcej ciepła i promieniowania niż sąsiednie regiony.
Astronomowie tacy jak Fiedler, Shoemaker i Barosh od lat argumentują, że linie obserwowane wokół księżycowych kraterów są bardzo podobne do linii z kraterów pozostawionych przez wybuchy prób jądrowych w Yucca Flat. Oczywiście naukowcy ci twierdzą, że to podobieństwo jest przypadkowe i że same linie powstały na Księżycu w wyniku działania sił natury niewiadomego pochodzenia.
Jednak już w latach czterdziestych brytyjscy astronomowie skrytykowali pogląd, że powstawanie księżycowych kraterów i zagłębień było spowodowane działaniem wulkanów lub meteorytów. Dwadzieścia lat później amerykańscy astronauci również nie mogli znaleźć żadnych dowodów aktywności wulkanicznej na Księżycu: nie ma ani jednego przykładu prawdziwego stożka wulkanicznego po drugiej stronie Księżyca.
Tak więc główny nurt nauki nie może znaleźć żadnego konwencjonalnego wyjaśnienia rozmieszczenia kraterów tworzących księżycowy krajobraz. Z jakiegoś powodu kratery te są płytkie i skupione w pewnych obszarach powierzchni Księżyca.
Wszystkie misje Apollo również znalazły duże ilości szklistego materiału na powierzchni Księżyca (na przykład Apollo 17 przywiózł pomarańczowe szkło z krateru Shorty). William S. Finney, szef zespołu badawczego w Centrum Kontroli Misji w Houston w NASA, powiedział podczas konferencji prasowej w styczniu 1973 roku:
„Nie mogę sobie wyobrazić, jak odłamki pomarańczowego szkła mogą być wynikiem aktywności wulkanicznej. W końcu takie fragmenty kolorowego szkła nie są rzadkością w miejscach eksperymentalnych na Ziemi, gdzie przeprowadzono próbę jądrową.
Wyniki badań skał księżycowych zaskoczyły naukowców, którzy wierzyli, że Ziemia i Księżyc powstały z tej samej pierwotnej chmury pyłu kosmicznego lub że Księżyc był kiedyś nawet częścią Ziemi w odległej przeszłości, a później został wyrzucony na orbitę, rzekomo w wyniku zderzenia z dużą asteroidą. Dalsze wyniki uzyskiwane podczas kolejnych wypraw Apollo obalają to stwierdzenie i dostarczają nie mniej fascynujących informacji niż w pierwszych wyprawach.
Tytan, cyrkon, itr, beryl. Te słowa zwracają uwagę, gdy czyta się wyniki analizy chemicznej próbek skał księżycowych, którą przeprowadził nowozelandzki geochemik i planetolog Stuart Ross Taylor.
Z raportu wynika, że te rzadkie pierwiastki występują bardzo obficie na powierzchni Księżyca, jest ich znacznie więcej niż w ziemskiej litosferze, a ich liczba znacznie przewyższa średni odsetek we Wszechświecie. Wszystkie one, zwane czasem zbiorczo „elementami ogniotrwałymi”, są obecnie niezbędnymi materiałami do ochrony antykorozyjnej obudów o różnym przeznaczeniu i są odporne na działanie wysokich temperatur.
Zaskakujące było też to, że wiek skał księżycowych, oszacowany na podstawie analizy radiowęglowej, wahał się od 5 do 7 miliardów lat, a w niektórych próbkach sięgał około 20 miliardów lat, podczas gdy wiek naszego Układu Słonecznego to 4,5 miliarda lat . Zaufaj czy nie, analiza radiowęglowa, każdy sam decyduje, ale te liczby zdecydowanie dają powód do myślenia.
Ponadto w próbkach skał księżycowych odkryto kilka nowych pierwiastków i minerałów, które są całkowicie nieobecne w skorupie ziemskiej, nie wspominając o obecności stosunkowo wysokich stężeń niektórych izotopów promieniotwórczych z serii uranu i toru. Ten ostatni w rzeczywistości mógł powstać tylko w wyniku wybuchów jądrowych.
Badania magnetyzmu księżycowego przeprowadzone przez misję Apollo 16 wykazały, że Księżyc obecnie nie posiada globalnego pola magnetycznego, jednak próbki skał księżycowych wykazały ślady dawnej aktywności tego pola, New Scientist, 1980.

To namagnesowanie jest znikome i wynosi około 1/100 000 tego, co jest na Ziemi. Jest również nierównomiernie rozłożony na powierzchni, ale skoncentrowany w siedmiu obszarach. Wszystkie te obszary leżą po zewnętrznej stronie największych kraterów. Ten sam magazyn New Scientist, ale już od 1979 roku.
Odkryto również istnienie dwóch oddzielnych pasów materiału ferromagnetycznego o długości około 1000 kilometrów, leżących około 100 kilometrów pod powierzchnią Księżyca. Pochodzenie i przeznaczenie tych ogromnych formacji wciąż pozostaje tajemnicą, podobnie jak ślady zardzewiałego żelaza znalezione przez ekspedycję Apollo 16 w próbkach skał księżycowych.
Ponieważ rdza wskazuje na obecność wody, należy ponownie rozważyć starą teorię, że Księżyc zawsze miał niewiele minerałów zawierających wodę. Niepodważalne dowody na obecność wody na Księżycu pojawiły się, gdy instrumenty pozostawione przez poprzednie misje Apollo nieoczekiwanie wykryły chmury pary wodnej rozciągające się na setki kilometrów. John Freeman z Rice University mówi, że wszystkie odczyty przyrządów wskazują na niezaprzeczalny fakt, że para wodna pochodzi z głębi samego księżyca.
Urzędnicy nie potrafią wyjaśnić nagromadzenia gigantycznych głazów znajdujących się na powierzchni, w pobliżu „Morza Spokoju” i „Oceanu Burz”. William Blair, antropolog, porównuje te struktury do Stonehenge, z prostokątnymi ścianami, które zawaliły się w kierunku środka i uległy erozji, oraz monolitycznymi iglicami wyższymi niż jakikolwiek budynek na Ziemi. Radzieckie zdjęcia zrobione przez satelitę Łuna 9 pokazują, że niektóre z tych iglic mogą mieć kształt piramidy.

Zdjęcia przesłane przez amerykańskie sondy z powierzchni Merkurego, Wenus i Marsa pokazują, że los tych planet był podobny do losu Księżyca.

Na ich powierzchni można znaleźć kratery, tworzące wzory podobne do księżycowych. Niektórzy fizycy szacują, że energia potrzebna do powstania takich kraterów jest tysiące razy większa niż siła eksplozji największych bomb wodorowych naszych czasów.
Na koniec musimy zadać pytanie, którego każda agencja kosmiczna obawia się najbardziej i na które nigdy nie udzieli odpowiedzi: „Jeśli na Marsie, jeśli są ruiny na Księżycu, to co się stało z tymi, którzy je zbudowali?” Co się im stało? W jaki sposób losy tych ciał niebieskich są ze sobą powiązane? Jak? Gdy? Kto jest, że tak powiem, beneficjentem?
Nie wykluczam interwencji sił trzecich (kosmitów, jeśli wolisz, lub kogoś innego), ale logicznie rzecz biorąc, jeśli ziemska cywilizacja posiadała już broń nuklearną i miała środki jej przenoszenia, to logiczne jest, że ta cywilizacja poleciała w kosmos, co więcej, nie tylko wycofała się, ale przeniosła tam swoje technologie nuklearne, ze wszystkimi tego konsekwencjami, w przypadku wojny.
Jeśli jednak w minionej epoce wysokiej techniki istniała broń nuklearna, środki przenoszenia i środki zaradcze, wówczas okazuje się, że społeczeństwa owej cywilizacji rozwinęły się w podobny sposób do tego co jest typowe dla społeczeństw dzisiejszych, oraz z całą pewnością posiadały one podobne metody działania wojenne. Istnieją na to wskazówki, zarówno w mitach, jak iw materiałach historycznych, które analizowaliśmy w ostatnim artykule „Starożytne ślady kultury ludzkiej” .
Eksplozja o ogromnej mocy mogłaby zniszczyć planetę, która kiedyś krążyła między Marsem a Jowiszem, a pozostał tylko pas asteroid. Tę grupę fragmentów skał odkrył w 1802 roku niemiecki astronom Heinrich Wilhelm Matthäus Olbers. Wtedy astronomowie byli pewni, że jakaś planeta została kiedyś zniszczona w straszliwej eksplozji.
Teoria ta jest wciąż żywa wśród sowieckich, a obecnie rosyjskich astronomów. Na początku lat 60. XX wieku obliczyli, że średnica tej planety wynosiła około 6000 km, czyli połowę średnicy Ziemi i około dwóch średnic Księżyca. Z drugiej strony wiadomo, że nie ma naturalnej przyczyny eksplozji planety.

Amerykański astronom Gerard P. Kuiper, dyrektor Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Arizony, twierdzi, że pas asteroid powstał, gdy 5 do 10 pojedynczych planet na orbitach między Marsem a Jowiszem przypadkowo zderzyło się ze sobą, ale nie ma żadnych konkretnych dowodów na poparcie tej teorii a statystycznie taka przypadkowa kolizja jest prawie niemożliwa w przestrzeni między Marsem a Jowiszem.
Naukowcy z NASA byli zaskoczeni, gdy sondy Pionier 10 i Pionier 11 przeszły bez kolizji przez pas asteroid zawierający ponad 1 000 000 szczątków. Ale najważniejsze jest to, że średnia odległość między każdą z tych asteroid wynosi około 6,5 miliona kilometrów.
Wiadomo więc, że największe zniszczenia podczas wojny XIX wieku miały miejsce w rejonie między Marsem a Jowiszem. Najwyraźniej planeta istniejąca w tej części naszego Układu Słonecznego była głównym celem militarnym i dlatego została poddana rozbiórce. Ta wojna może również zniszczyć księżyce Saturna, tworząc jego pierścień.
Astronomowie twierdzą, że te księżyce rozpadły się, gdy zbliżyły się zbyt blisko planety. Jednak nie ma prawdziwych dowodów na poparcie tej teorii, zwłaszcza że ci sami astronomowie przyznają, że księżyce nie mogłyby się zapaść, gdyby były zbudowane z litej skały. Co więcej, Saturn jest jedyną planetą w naszym systemie, której księżyce zapadły się w tak niezwykły sposób. A może one też były ważnymi celami militarnymi i dlatego zostały zniszczone?

W swojej książce The Gold of the Gods Erich von Däniken omawia możliwość wojny w starożytności, w której walczyły ze sobą cywilizacje z innych systemów gwiezdnych, a ci, którzy tę wojnę przegrali, musieli szukać schronienia na Ziemi.
W tamtych starożytnych czasach nasz układ słoneczny mógł zostać zniszczony przez istoty lub „bogów” z innych systemów planetarnych. Wydaje się jednak, że nie ma powodu, dla którego „kosmici” mieliby wybrać na miejsce osiedlenia tę opuszczoną część galaktyki, odległą o co najmniej kilkadziesiąt tysięcy lat świetlnych od miejsca, w którym powstała hipotetyczna przyczyna sporu.

Bardziej sprawiedliwe wydaje się stwierdzenie, że wysoko rozwinięta cywilizacja powstała właśnie tutaj, na Ziemi, kilkaset tysięcy lat temu.
To właśnie tej cywilizacji udało się osiągnąć bardzo wysoki poziom rozwoju i technologii. Ta wspaniała cywilizacja osiągnęła stadium planetarne – rozpoczęła kolonizację planet w ekosferze naszego Układu Słonecznego. To pozwoliło jej szybko opanować Wenus, Marsa, a także prawdopodobnie Merkurego i satelity gazowych olbrzymów, takich jak satelity Jowisza i Saturna.
Jednak postęp moralny nie zawsze idzie w parze z postępem technicznym. Dobrze znane wady ludzkości i skłonność jednych do dominacji nad innymi, w połączeniu z niesamowitymi możliwościami zaawansowanej wiedzy i technologii, doprowadziły do otwartej rywalizacji między mieszkańcami sąsiednich planet.
Rezultatem była straszna wojna, w której z jednej planety pozostał tylko pas asteroid, powierzchnie Księżyca i Merkurego zamieniły się w kamienne fragmenty, a Mars i Wenus otrzymały atmosfery nie do pogodzenia z życiem człowieka. Nieliczni, którzy przeżyli, ukrywając się w bunkrach i schroniskach skalnych na stosunkowo najmniej zniszczonej Ziemi, znaleźli się z dnia na dzień w epoce kamiennej.

Przyczyny rozpoczęcia brutalnej wojny w Układzie Słonecznym są niejasne. Prawdopodobnie dały o sobie znać znane wady ludzkości. Niewątpliwie zbudowali społeczeństwo bardziej zaawansowane i humanitarne niż nasze, ponieważ osiągnęli tak ogromny sukces, a jednak pozwolili, by katastrofalny konflikt zniszczył ich świat i prawie wymazał ludzkość.
Nie wiadomo, jak to się naprawdę stało, jedno jest pewne: w pewnym momencie wszystko wymknęło się spod kontroli i zaczęły obowiązywać okrutne prawa wojny. Konflikt nie trwał jednak długo. Użycie broni masowego rażenia szybko doprowadziło do wyginięcia życia na wszystkich planetach poza Ziemią.

Łatwo sobie wyobrazić, co stało się później. Ci nieliczni, którzy przewidując taki scenariusz mając dostęp do zasobów, wraz z rodzinami schronili się na Ziemi, i to oni zostali uratowani, gdyż Ziemia została pozostawiona w stosunkowo najmniej zniszczonym stanie. Być może nie było to centrum konfliktu w Układzie Słonecznym. Chociaż Ziemia została sparaliżowana przez straszliwy kataklizm, miała przynajmniej atmosferę nadającą się do zamieszkania. Tak więc uchodźcy wylądowali na Ziemi z najbliższych planet i ich satelitów.
Przyjaciele, a teraz trochę więcej informacji do przemyślenia. Hipotetycznie, czy to możliwe, że te planety zostały zniszczone przez kosmitów z innych systemów gwiezdnych? Być może całkiem. Jednak logika nam pomaga. Kiedy na planecie panuje chaos spowodowany bombardowaniami nuklearnymi, kiedy nie ma co jeść, kiedy wszyscy wokół umierają z powodu promieniowania, dlaczego kosmici mieliby się ukrywać?
I ukryć swoje statki? Nie pokazywać twarzy? W postapokalipsie ludzie nie dbają o twarze kosmitów i ich statki, po prostu muszą przetrwać. Czy to nie najlepszy czas, aby kosmici ogłosili się przywódcami i zaczęli rządzić planetą bez ukrywania się i ukrywania? Myślę, że już czas. Ale ich nie widzimy.
Ale kiedy stałeś się zdrajcą swojego ludu i po zajęciu jakiegoś terytorium postanowiłeś posiadać je samodzielnie i ustanowić własne zasady – wtedy sensowne jest nie pokazywać się, ukrywać się i udawać demony lub synów Bożych . .. Dlaczego nie?
Jeden komentarz
Poprzedni NWO Reset rozpoczął się w XVII wieku, najbardziej krwawy był wiek XVIII i początek XIX gdyż objął cały świat. Takich resetów było przynajmniej kilka. Jeśli założymy, że historia jest tak samo sfałszowana jak wszystkie inne, naukowe dziedziny, to każde imperium oficjalnie istniało 200 – 250 lat. Po tym czasie następował nie upadek, tylko celowe zniszczenie, gdyż zostało całkowicie ograbione przez rządzących i pozostawione na pastwę losu. Rządzący po prostu uciekli na z góry upatrzone pozycje przed zemstą tzw. Ludu, ktory toczył w tym czsie wojny i przymierał głodem.
Stany Zjednoczone powstały, oficjalnie w 1776 roku, aby wyzwolic się od króla Angielskiego, ale nikt nie mówi, że król Anglii w dalszym ciągu jest właścicielem USA a Stany to tylko korporacja giełdowa zarabjająca pieniędze dla króla. USA muszą prowadzić wojny na całym świecie aby siebie utrzymać.
Mamy rok 2023 i wyraźnie widać, że Stany chylą się ku upadkowi. To nie jest przypadek, oficjalnie USA to największy dłużnik świata, kilkadziesiąt billionów dolarów. Od czasu gdy Nixon zniósł wymienialność dolara na złoto w 1971, następnego roku zaczęto budować imperium chińskie oparte na pieniądzu z powietrza. Dzisiaj na całym świecie jest gigantyczny nadmiar papierowej gotówki w wysokości, co najmniej kikunastokrotnej wartości całego świata, mówi się nawet, że jet 20 razy więcej jak jest potrzebne. Światowa inflacja dopiero się rozkręca a bandyci chcą wprowadzać na całym świecie pieniądz elektroniczny, gdyż tym sposobem zniszczą wszystkie firmy, przede wszystkim klasę średnią i pozostaną na rynku tylko ich korporacje.
Czy to się komuś podoba czy nie, niech juz zacznie się żegnać z życiem, gdyż aby mogli wprowadzić swoje plany w życie muszą zdepopulować ludność świata do, jak to już dawno zaznaczyli, 500 000 000 ludzi. Czterysta milionów to niewolnicy bogaczy których jest 100 000 000.
Kto naprawdę rządzi światem i pomiata ludźmi jest tutaj napisane:
https://proroctwa.com/Henoh.htm